niedziela, 19 października 2014

Aniele mój....

Obudziła się we mnie głęboka potrzeba posiadania anioła... niby łatwe bo szyję je czasem, ale jednak to nie to samo... Chciałam by tego anioła stworzyły inne ręce ale specjalnie dla mnie.
Od dawna podziwiałam anioły Jagódki w Jagodowie...
Napisałam, poprosiłam, obgdałyśmy  i jest...
Dla mnie najpiękniejszy, najcudniejszy i cała reszta pozytywnych naj... na świecie...
Jest mój, znaczy mój i mojej rodziny, nasz opiekun...

Gdy pierwszy raz zobaczyłam zdjęcia to wierzcie poryczałam się ze wzruszenia...


I te wełniane skarpetki... zmarźlak ze mnie;-)) 


A w kieszeni cztery serducha, po jednym dla każdej z moich pociech;-) 



Zdjęcia są własością Jagódki.

I jest mój.. jeszcze nie wierzę.. co rusz jak na niego patrzę to się uśmiecham. Podbił serca całej mojej rodziny . Miejsce już ma, zrobimy zdjęcia własne po malowaniu ścian-)

środa, 1 października 2014

Satysfakcja gwarantowana;-)

Tytuł na posta podesłała mi Grażynka jak zobaczyła zdjecia;-) Sądząc po reakcjach moich dzieci nie mogło byc inaczej , mowa oczywiście o tipi. Uszytek na potrzeby własne a raczej moich pociech. Szycie trudne nie było, biorąc pod uwagę milion pytań, kiedy skończysz mamo;-)  choc metrów do obszycia sporo ale powstało, jest i cieszy moje dzieci. Ja chciałam zmienic to i owo, ale dzieci nie pozwoliły na żadne poprawki!!! Musi by jak jest hehe;-)
Namiot troszkę większy, bok przy podstawie ma 130 cm i mieści w porywach  nawet czwórkę moich pociech;-)





Ale żeby nie było bezanielsko to skrzydlata Evie;-)



Zmykam, bo dziś urodziny najstarszej pociechy i roboty huk;-))) Uściski dla wszyskich.